Moje początki byłe podobne do początków wielu pozostałych Instruktorek. Ćwiczyłam przez 2 lata Jogę. Sumiennie, każdy poranek rozpoczynałam od Powitania Słońca. Kontynuowałam także, gdy pierwszy raz zaszłam w ciążę. Był rok 2017, a ja cieszyłam się, że jestem aktywna fizycznie, pomimo mojego „odmiennego” stanu. W 5-tym miesiącu ciąży musiałam zrezygnować z praktyki Jogi.
Jakie było pierwsze zetknięcie z Gimnastyką Słowiańską?
Weszłam po więcej informacji na ówczesną stronę interentową Gimnastyki Słowiańskiej i przyznam szczerze, że trochę zniechęciło mnie promowane tam określenie: „Gimnastyka słowiańskich czarwonic”. Ten klimat mnie nie przekonywał. Bałam się, że spotkam jakieś nie do końca emocjonalnie stabilne kobiety, które będą zachęcać do dziwnych praktyk. Wówczas wydało mi się to trochę infantylne.
Za to same pozycje gimnastyki, kryjąca się za nimi opowieść o poprawie kondycji, ich wpływie na poszczególne partie ciała i chyba przede wszystkim to, że jest to zestaw ćwiczeń dedykowany kobietom… przepadłam! Postanowiłam spotkać się moją pierwszą instruktorką.
Kasia Brzezińska, instruktorka